12 lipca od rana padał deszcz. Całe szczęście, że jeszcze wczoraj zapakowaliśmy cały sprzęt do garażu, więc wystarczyło go teraz przerzucić do aut. Do Rajgrodu wyjechaliśmy po południu. Deszcz nie ustawał w swoim płaczu.
Na miejscu dowiedzieliśmy się, że nasz koncert ze względów pogodowych przeniesiono z malowniczego molo, rozpostartego nad jeziorem – do bankietowej sali. Wiatr za oknem szalał, grube krople deszczu siekły szyby pensjonatu, gdy zaczynaliśmy nasz drugi występ. Ludzi trochę poskąpiło, bo jak powiedział manager – w taka pogodę tak jest zawsze. Na szczęście po stronie widowni było zdecydowanie więcej osób niż na scenie.
Bardzo miłym akcentem po koncercie była krótka rozmowa z małym Tymonkiem, który przyszedł do nas po autograf na płycie.
